|
www.bezpamieci.fora.pl Altair - Przymierze. Kim jesteśmy? Nikim więcej, jak tylko Braćmi i Siostrami. Jedną mamy historię, długą, rozległą i wspólną, niczym wielka rzeka, do której wpadają wszystkie inne. Jedno nas tylko różni... Tu każdy ma swój własny cel.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Sybell
Krwawy nowicjusz
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sanktuarium
|
Wysłany: Czw 22:30, 30 Kwi 2009 Temat postu: |
|
|
Nie istnieje cos takiego jak obiektywna opinia. Ja po protu tak widze swiat Conana. Mroczny, ciemny, nieprzyjazny, gdzie bohaterowie sa parowa jasniejszymi punktami w ogolnej masie szarosci...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Dagoth
Posłaniec Śmierci
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wągrowiec
|
Wysłany: Pią 1:35, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Oczywiście, że istnieje obiektywny punkt widzenia, obiektywny opis. Zgadnij jaki
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sybell
Krwawy nowicjusz
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sanktuarium
|
Wysłany: Pią 10:46, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Dagoth napisał: | Oczywiście, że istnieje obiektywny punkt widzenia, obiektywny opis. Zgadnij jaki |
"Nie wiem" xD
Ew. "Nie mam zdania"
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Dagoth
Posłaniec Śmierci
Dołączył: 29 Mar 2009
Posty: 123
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wągrowiec
|
Wysłany: Pią 19:16, 01 Maj 2009 Temat postu: |
|
|
Matematyczny
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sybell
Krwawy nowicjusz
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sanktuarium
|
Wysłany: Śro 3:02, 10 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
...czekaliscie na to..?
Impet ciosu dwuręcznego młota bojowego wyrwał jej z piersi resztki tchu, podrzucając ją w powietrze. Świat zadawał się zwolnić, prawie zatrzymać, dekundy dłużyły się niczym wieczność. Każdy centymetr trafionego boku palił się ogniem niezmierzonego bólu, promieniejąc nim na resztę jej ciała. Lądując na ziemi, kązdy nawet najmniejszy kamień zdawał się wbijającym się w jej skórę ostrzem sztylety. Z trudem zwalczała ogarniającą ją falę mdłości, z trudem pozostawała przytomna. Koncentrowała swą uwagę na swym przeciwniku. Herszt grupy bandytów śmiał się szczerbatą gębom. Trudno było powiedzieć, gdzie patrzyła ta góra mieśni, gdyż poza nimi los obdarzył ją takrze zezem. Pomimo to, pomimo pozornego ciężaru, mężczyzna zaskoczył ją swą szykością. Zanim się zorientowała, jego młot trafił ją pod prawą pierś, prosto w żebra.
Z trudem odwróciła głowę na tyle, by spojrzeć na swą ranę. Po resztkach jej szaty i prostego skórzanego pancerza spływała krew. Z miejca gdzie trafił młot wystawały dwie złamane kości. Jedna z nich musiała przebić płuco, czuła to z każdym oddechem. Lata ćwiczeń jednak jej nie zawiodły. Już po chwili, podświadomie, rozpoczeła modlitwę do Mitry, z trudem siegając dłoniom do zranionego boku. Leczenie wymagało dotknięcia rany. Z krzykiem, o mało nie tracąc przytomności, nakryła dłonią złamane kości.
Bandtya ciągle głupkowato chichotał. Nie słyszała, co rzucił do swoich kompanów. ale sposób w jaki jeden z nich oblizał wargi był jednoznaczny. Pomimo, iż wcześniej zabiła w walce trzech ich towarzyszy, żaden nie próbował jej przerwać leczniczej modlitwy. Głupcy najpewniej nie zdawali sobie sprawy, że dzieki wspariu swego boga kapłanka odzyskiwała siły. Dla nich osoba z taką raną nie miała już prawa liczyć się w walce. A, że była nią kobieta, stwarzało inne zastoswania. Wiedziała, że potrafiliby to zrobić nawet z martwym, powoli stygnącym ciałem. Uśmiechneła się do siebie w myślach, dziękując Mitrze, że nie urodziła się mężczyzną. Gdyby tak było, już dawno by ją dobili.
Herszt bandy w końcu ruszył w jej stronę. Była już w stanie oddychać bez ukłuć bólu, rana jedynie pulsowała bólem, a dłoń promieniała przyjemnym ciepłem, które świadczyło, że Mitra dał jej moc by mogła się uleczyć. Ale nie miała już czasu by dokończyć ten proces. Bandyta zmierzał w jej stronę i to była jej jedyna szansa by go zaskoczyć. Zacisła dłoń w pięść, wstrzymując proces gojenia, koncentrując zgromadzoną energię. Ból wrócił z pełną mocą. Krzykneła ponownie, prawie tracąc koncentracje wymaganą do utrzymnia mocy na wodzy. Herszt bandytów tylko parsknął śmiechem. Stał tuż nad nią, pochylając się w stronę jej nóg. Nie miał szansy zobaczyć Lancy Mitry, która przebiła jego pierś na wylot.
Nie miała zamiaru ryzykować. Podnosząc się, dla pewności, pchneła okutym metalem końcem swego kostura w krtań mężczyzny, miażdząc ją. Bandyta upadł, ona ponownie stała na nogach. Ból w boku zwaliliłby wielu z nóg, ale one ją trzymała na nich świadomość, że musi ciągle pokonać w walce resztę bandy. Gniew Mitry pulował w jej ciele, dając siłę. Powoli zatoczyła półokrąg splamionym krwią końcem swej broni. "Kto pierwszy?".
Rzucili sie wszyscy. Cała dziesiątka, z furią w oczach. Dla nich nie przestała być na granicy śmierci. Dla nichy, była już martwa.
Zanim uczynili trzy kroki, bedący najbliżej bandyta upadł ze strzała o czerwonych lotkach sterczącą z boku jego szyji. Sybell znała tylko jedną osobę, która barwiła pióra swych strzał na ten kolor. Mordrag. Barbarzyńca ześliznał się z kamienistego stoku obok niej, posyłając jej zawadiacki uśmiech, ale również zaniepokojone spojrzenie. "Miałaś czekać". Wzruszyła ramionami. Teraz nie miało to już znaczenia. Głowa herszta bandy terrotyzującej okoliczne wioski była na wyciągnięcie ręki. Na drodze do niej stało jedynie dziewięciu jego byłych podwładnych.
Barbarzyńca uniósł swój połyskujący w świele zachodzącego słońca topór nad głowę. Kapłanka staneła obok, chwytając oburącz swój kostur. Ich przeciwnicy ockneli się z drugiego zaskoczenia, które zostało im sprezentowane w ciągu tego wieczora. Teraz Sybell i Mordrag mogli im przeciwstawić jedynie uczciwą walkę. Stal uderzyła o stal.
Pierwszy przeciwnik barbarzyńcy nie docenił zasięgu dwuręcznego topora. Potężne, połkoliste uderzenie rozsypało wokół resztki jego brudnej kolczugi, zmieszanej z paroma fragmentami jego klatki piersiowej i mostka. Drugi bandyta pragnąc wykorzystać opóźnienie spowodowane zamachem, zignorował kapłankę i zaatakował mieczem z boku. Nie zdążył nawet zdać sobie sprawy ze swgo błędu, kiedy ta jedym pchnięciem kostura roztrzaskała jego skroń, wbijając kawałki czaszki w jego mózg. Reszta, widząc porażke swych kompanów zwolniła natarcia. Zaczeli zasypywać dwójkę przeciwników gradem ciosów, zmusząjąc ich wyłącznie do defensywy. Dwójka bandytów zaczeła napierać na kapłankę, reszta wzieła na cel barbarzyńcę. Po raz kolejny ktoś musiał umrzeć, za nie docenienie Sybell. Pomimo, iż wymagało to ryzykownego pogrążenia się w koncentracji, zgromadziła dość mocy by wytworzyć falę uderzeniową. Zaklęcię Pogromu zrzuciło z nóg wszystkich napastników. Nie dając im czasu na zebranie się na nogi, Sybel I Mordrag zabili kolejnych dwóch - jeden przyszpilony do ziemi okrutnym toporem barbarzyńcy, drugi przebity Lancą Mitry, podczas podnoszenia się z kolan. Tym razem, nie dali już bandytom czasu na pozbieranie się po stracie kolejnych kompanów. Przeszli do ataku.
Po chwili głowa kolejnego napastnika potoczyła się po trawie, oddzielona toporem od ciała swego właściciela. Nie mając czasu na zadanie śmiertelnego ciosu, kapłanka jedynie wyłaćzyła wroga z walki dwoma ciosami miażdząc mu obydwa stawy kolanowe. Sołtys, który zlecił im zajęcie się bandytami będzie miał kogo powiesić w swej wiosce. Pozostało trzech. Mordrag znalazł lukę w obronie doskonale radzącego sobie w walce tasakiem młodzika. Jednak ostrze topora, zamiast zagłebić się w ciele przeciwnika, zatrzymało się, wbijając się do połowy w pancerz wroga. Jak się okazało, był on z drewna. Rudowłosy małolat jednak nie wykorzystał zaskoczenia barbarzyńcy do zadania ciosu, a jedynie uśmiechnał się głupkowato, dając mu dość czasu na wyciągnięcie z pochwy przy pasie noża o ząbkowanym ostrzu i wbicia go pod pache rudzielca, aż po rękojeść. Kręcąc niepocieszenie głową, mężczyzna wyszarpał swoją broń z upadającego ciała.
Pozostali dwaj bandyci, nie czekając dłużej, rzucili broń i zaczeli uciekać. Na nic się to nie zdało. Pierwszy padł przebity Lancą. Drugiego ściał w biegu rzucony oburącz topór. Walka była zakończona. Trzymając się za ciągle krwawiący bok, kapłanka osuneła się z nóg. Przed upadkiem ochroniły ją dłonie jej towarzysza.
- Przepraszam - westchnęła. oddając się w końcu nieświadomości.
[cdn]
Wybaczcie ew. bledy i niedopatrzenia, pisanie w robocie o trzeciej w nocy nie wplywa dobrze na poprawnosc stosowanej polszczyzny.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sybell
Krwawy nowicjusz
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sanktuarium
|
Wysłany: Czw 4:03, 11 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Widze, ze zainteresowanie zerowe
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Schizma
Lord Chaosu
Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 178
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Płock
|
Wysłany: Sob 9:02, 13 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Sybell napisał: | Widze, ze zainteresowanie zerowe |
A jednak, w końcu przeczytałem... i faktycznie sporo literówek, szczególnie na początku;]
Ale poza tym - oczywiście jeśli interesuje Cię krytyka - bardzo fajnie. Mam tylko kilka 'ale'
Zbyt długie zdania, szczególnie w opisie walki. Myślę, że stosując więcej, ale krótszych zdań nadasz scenie więcej dynamiki. Wartkości akcji.
No i ogólnie rzecz biorąc można się troszkę pogubić. Mało też emocji... ale i tak czyta się bardzo przyjemnie i wciąga;)
Najsłabszy początek, potem już coraz lepiej;)
Czekam na ciąg dalszy;)
PS. Strasznie jestem ciekaw jak Ci pójdzie z dialogami;)
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Schizma dnia Sob 9:04, 13 Cze 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Pawelun
Akolita Rytuałów
Dołączył: 19 Kwi 2009
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 10:50, 13 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
PIKNIE!!!!!! Gdyby Mord wrocil......
CZEKAMY NA DALSZA CZESC
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sybell
Krwawy nowicjusz
Dołączył: 24 Kwi 2009
Posty: 31
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sanktuarium
|
Wysłany: Nie 20:47, 14 Cze 2009 Temat postu: |
|
|
Hmm.. wlasciwie, to co z Moordim?
Schiz, wlasnie utwierdziles mnie w przekonaniu. ze pisanie o 3-4 w nocy to zUo! ;D
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|